4 sierpnia 3016

Wykaz produktów w mojej diecie oraz po co, komu ten blog?



Poniżej znajdziecie wykaz produktów, którego ja się trzymam. Nie oznacza to jednak, że dieta przeciwgrzybicza wygląda u wszystkich tak samo. Nie ma uniwersalnego jadłospisu. Każdy człowiek jest inny. Jeden ma większe predyspozycje do rozwoju grzybicy, a drugi mniejsze - i właśnie dlatego może pozwolić sobie na więcej "grzeszków". Należy poznawać reakcje własnego organizmu i dostosować dietę do siebie. Po co więc tworzę ten blog? Gdy ja zaczynałam, dieta była dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nie piszę tu o mojej psychice, ale o godzinach spędzonych przed laptopem w poszukiwaniu jakichś urozmaiceń, a także uzasadnień. Łatwiej jest mi się do czegoś stosować, gdy wiem jak to działa, dlaczego tak, a nie inaczej. Największym wyzwaniem w tej diecie jest dla mnie monotonia. Nigdy nie byłam bowiem miłośniczką gotowania. Jeśli już to pieczenia pysznych ciast, ciasteczek i deserów. Prościej było mi wejść do sklepu po pyszną drożdżówkę czy skoczyć na szybkiego fast food'a.  Teraz nic gotowego nie wchodzi w grę, wszystko musimy robić samemu w domu, by mieć pewność co zjadamy. A że z gotowaniem miałam do tej pory mało wspólnego, to szukałam wsparcia. Nie znalazłam wtedy strony, na której ktoś z "Nas"-boreliowiczów, rozpisałby swoje codzienne menu, warianty dań, uzasadnienia takich a nie innych wyborów produktów. Oczywiście jest wiele stron z zaleceniami i radami dotyczącymi diety przeciwgrzybiczej. To właśnie między innymi z nich czerpię wiedzę na temat tej diety. Suche fakty, zero motywacji i przede wszystkim poczucie, że jestem w tym sama. Chciałam mieć naoczne dowody na to, że ktoś przechodzi to samo co ja. Wsparcie w postaci: "spróbuj tego, jest przepyszne". Zamiast tego szukałam, szukałam... zatapiałam się w internet by znaleźć coś ciekawego. Modyfikowałam, próbowałam... do tej pory to robię. Leczenie daje nam w kość swoją drogą. W internecie możemy znaleźć fora i strony, na których ludzie opisują objawy, antybiotykoterapię, miejsca, gdzie wspierają się w walce z chorobą. Gdy możemy ułatwić i umilić sobie życie choć w jednej kwestii, warto to zrobić. Co możemy zmienić? Możemy zacząć cieszyć się jedzeniem pomimo diety i nałożonych na nas ograniczeń. Dla niektórych jedzenie mogłoby nie istnieć, dla mnie - od zawsze było bardzo ważną częścią życia. Kocham jeść! A teraz pokochałam także gotowanie. Leczę się już drugi raz i mam nadzieję, że ostatni. Po nawrocie postanowiłam, że musi wyniknąć z tego coś dobrego. Stąd ten blog.

Poniżej znajdziecie mój repertuar produktów. Nie oznacza to, że nie robię drobnych odstępstw. Są one jednak sprawdzone i tolerowane przez mój organizm. Kiedy znalazłam te moje małe dozwolone przewinienia w diecie, czuję się o wiele lepiej- zwłaszcza na duchu.

DOZWOLONE

  • warzywa: ogórek zielony, brokuły, kalafior, sałata, szpinak, cukinia, bakłażan, cebula, czosnek, szparagi, pietruszka, świeża zielona fasolka, seler surowy, zielony groszek (nie z puszki), karczoch, brukiew, awokado, jarmuż, pomidory (mało), szczypiorek, rzodkiewka, por, papryka (zielona>czerwona), kalarepa, botwinka, ziemniaki (tylko w postaci frytek, placków ziemniaczanych)  <więcej> 
  •  owoce (mało): kwaśne jabłka, kiwi, cytryna, jagody, maliny, porzeczki, truskawki, grejpfrut (mało) <więcej>
  •  pieczywo na zakwasie- żytnie 
  • chude mięsa (ograniczac wieprzowinę), ryby
  •  ryż brązowy, kasza jęczmienna, jaglana, kasza gryczana nieprażona
  •  makaron pełnoziarnisty ciemny
  • wędliny świeże- mało przetworzone – nie wędzone – bez konserwantów
  •  przetwory mleczne: kefir, naturalny jogurt i ser twarogowy chudy (mało), jajka, mleko kozie i owcze
  • masło, oliwa z oliwek, z pestek z winogron, olej kokosowy, ew. rzepakowy
  •  herbata zielona, mięta, ziołowa, ew. czarna słabo parzona
  • orzechy (ziemne- nie z puszki), pestki słonecznika, pestki dyni
  • owoce morza
  • podroby
  • stewia/ksylitol (słodziki), kurkuma, curry, cydr, ocet jabłkowy, bazylia, tymianek, koperek, sól, pieprz
  • mąka żytnia typ 2000


ZABRONIONE

  • * Cukier 
  • * Produkty z białej mąki (np. białe pieczywo, tosty, biały makaron i ryż)
  • * Drożdże i produkty zawierające drożdże (np. chleb, bułki, alkohol, ocet, sosy sałatkowe)
  • Alkohol
  • Słodkie owoce (np. banany, pomarańcze, mandarynki, brzoskwinie, morele, śliwki, gruszki, suszone owoce, kompoty)
  • Warzywa (buraki, ziemniaki gotowane, kukurydza, marchew gotowana, seler gotowany)
  • Sery żółte i pleśniowe, mleko
  • Słodkie jogurty, maślanki
  • Konserwy, produkty przetworzone
  • Produkty marynowane, wędzone, suszone (np. mięso czy warzywa)
  • Kawa, mocna herbata czarna
  • Kiełki, płatki kukurydziane
  • Przyprawy: majonez, ketchup, sos sojowy, produkty fermentowane
* produkty bezwzględnie przeciwwskazane w mojej diecie
Czytaj dalej »

13 sierpnia 2017

Drożdżówki - bez drożdży, a z nadzieniem



Drożdżówki to coś co zawsze jem chętnie. Nie jem, pałaszuje! :) Jak sama nazwa wskazuje ten słodki wyrób piekarniczy, powstaje z ciasta drożdżowego. Niestety na mojej diecie, drożdże były bezwzględnie zabronione. No cóż, pomysł na ich upieczenie narodził się dopiero teraz, gdy już wcale nie muszę się ograniczać. Może tylko ja mam bzika na punkcie drożdżówek i wszelakich wyrobów piekarniczych, ale pomyślałam sobie tak najzwyczajniej na świecie o dzieciaczkach, które są na diecie- a to z różnych powodów. Ja po prostu chciałam im dać drożdżówkę :) Może dlatego, że sama je uwielbiałam, a teraz stały się takim małym wspomnieniem samym w sobie. Bo wiecie jak to jest - "U Babci zawsze były te dobre cukierki w czekoladzie", albo "Jak szliśmy na plaże, mama zawsze miała dla nas drożdżówki, które wyciągała w chwili kiedy zziębnięci i głodni wychodziliśmy z wody". Jedzenie potrafi stworzyć piękne wspomnienia. A więc... zróbmy to bez drożdży, ale z ulubionym nadzieniem - z owocami, białym serem, a może z konfiturą.


Przepis: ( na 4 drożdżówki)

Ciasto:

  • 2 szklanki mąki żytniej
  • 60g zimnego masła
  • 160 ml mleka
  • 6 łyżek ksylitolu
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Posypka:
  • 5 łyżek mąki żytniej
  • 5 łyżek ksylitolu
  • 50g masła
Nadzienie:
  • 250g sera białego
  • 2 łyżki ksylitolu

Zacznij od posypki: wsyp składniki do miski i ucieraj do utworzenia jednolitej masy. Włóż ją w woreczku do lodówki i zajmij się przygotowaniem nadzienia. Zmiel dwu- lub trzykrotnie ser biały. Dodaj ksylitol i wymieszaj. Czas na ciasto właściwe!
Do miski przesiej mąkę, dodaj proszek do pieczenia oraz szczyptę soli. Z lodówki wyciągnij masło i wetrzyj je z suchymi składnikami. Wmieszaj ksylitol, a na koniec dodaj mleko i krótko mieszaj - tylko do połączenia się składników, nie dłużej. Na dużej blasze wyłóż łyżką dowolnej wielkości okrągłe placki. W środku utwórz zagłębienia zostawiając na zewnątrz obramowanie z ciasta. W zagłębienia nałóż swoje nadzienie - w moim przypadku jest to ser biały. Na sam koniec nałóż posypkę. Piecz 20-25 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. 

Smacznego :)
Czytaj dalej »

13 lipca 2017

Pulpety wołowe w sosie


No to mamy kolejny przepis. Pomysłów na obiad pod dostatkiem. A największym strzałem w dziesiątkę często są te najprostsze, te oczywiste, gdzieś zapomniane. Proste pulpety w sosie pomidorowych, a może marchewkowym? Połączenie tych dwóch smaków jest równie dobre. Do tego sałata z jogurtem i  mamy lekki, zdrowy posiłek. Wiem, że wielu z Was nie je pomidorów - wtedy można pokusić się o sos marchewkowy. Z kolei ja na diecie miałam na odwrót - zjadłam pomidora, ale z gotowanej marchewki rezygnowałam. Jeśli żaden z tych składników Wam nie odpowiada to pora na sos koperkowy. Pomyślimy o nim zaniedługo. Zachęcam więc do chwalenia się swoimi sosami do mięs w komentarzach poniżej.

Składniki:

  • 0,5 kg mięsa wołowego mielonego 
  • 1 jajko
  • 1/2 bulionu
  • 1/2 marchewki
  • 1 duża cebula
  • 3 pomidory
  • pół pęczka koperku
  • 1 łyżka mąki żytniej (lub innej)
  • pieprz, sól

Pulpety: Mięso wyrób z jajkiem i połową posiekanego koperku. Dopraw pieprzem i solą. Uformuj małe kuleczki, obtocz je w mące i wrzucaj je do gotującego sosu. Gotuj z każdej strony po 10 minut (gdyż u mnie były zanurzone w sosie do połowy). Pod koniec do sosu wrzuć resztę posiekanego koperku.

Sos pomidorowo-marchewkowy: Na małej ilości oleju podsmaż pokrojoną w kostkę cebulkę oraz marchewkę. Dodaj pokrojone w kosteczkę pomidory, podduś i zalej bulionem. Duś jeszcze chwilę.
Czytaj dalej »

6 lipca 2017

Zupa z botwinki


Botwinka to młode liście i korzenie buraka ćwikłowego. Botwinka to idealne warzywko do zupy. Przepyszna zupka, witaminki, lekki i zdrowy obiad. Wszystko na jednym talerzu. Nic dodać nic ująć. Trzeba spróbować, posmakować :)


Składniki: (na duży garnek zupy - 6 talerzy)
  • 2 duże marchewki
  • 1/4 selera
  • 1 duża pietruszka
  • 2 pęczki botwinki
  • 1 litr bulionu
  • 2 łyżki śmietany/jogurtu
  • sól, pieprz, imbir, liść laurowy

Ugotuj bulion. W międzyczasie zetrzyj na dużych oczkach marchewkę, seler, pietruszkę i wrzuć je garnka z gotującą się wodą. Gotuj ok.10 minut. Dodaj pokrojone łodyżki botwinki oraz potarte na dużych oczkach buraczki, a pod koniec gotowania - pokrojone liście. Na koniec dopraw  przyprawami. Śmietanę lub jogurt  rozprowadź w małej ilości gorącej zupy (w osobnym naczyniu) i mieszając wlej ją do garnka z zupą.
Czytaj dalej »

22 czerwca 2017

Cały czas do przodu!


       Dobrze pamiętam kiedy odstawiłam swój ostatni antybiotyk. To było tuż przed świętami, gdzie jeszcze tak nie do końca mogłam zjeść wszystko, ale już "za bardzo" mogłam, by się temu oprzeć :) Pół roku przetrwałam bezobjawowo, chociaż przyznaję, że nie obyło się bez momentów paniki i stresu (bo to gdzieś zastrzykało, bo to coś zakuło). Teraz wyczekuję kolejnej połowy, w nadziei, że ten pierwszy - "najgorszy" rok po leczeniu będzie już za mną. Opowiadałam już Wam, że zażywanie ziół rozpoczęłam w grudniu od zestawu: Koci Pazur, Zeń-szeń syberyjski, Rdestowiec japoński. Do tego była witamina B, D, C, Omega, magnez oraz tabletki osłonowe. W marcu zaszła konieczność wprowadzenia mocniejszych ziół. Przyczyną było cykliczne pojawianie się namiastki wcześniejszych objawów. Było to zawsze przed miesiączką, kiedy mój organizm był naturalnie osłabiony. Tak więc po konsultacji u lekarza wzbogaciłam moją szafkę z lekami o kolejne zioła skondensowane w kapsułkach: Sarsaparilla, Andrographis, Ashwagandha. W ciągu następnych kilku tygodni resztka objawów całkowicie ustąpiła, a ja uspokoiłam się. I zapewne ten mój spokój psychiczny miał duże znaczenie w eliminacji "resztek" objawowych. No cóż. Aktualnie jestem po kolejnej konsultacji u mojego lekarza, na której podjęliśmy decyzję o powrocie na podstawowy zestaw ziół (koci pazur, żeń-szeń syberyjski, rdestowiec japoński) Tabletki osłonowe odstawiłam, a z dodatków pozostała jedynie witamina D i Omega. Co będzie dalej? Pozostaje czekać i wypatrywać momentu, w którym lekarz powie mi coś w stylu: "nie ma się czego bać, wystarczająco długi czas pozostawała Pani bezobjawowa, by ryzyko nawrotu znacznie zmniejszyło się". Na ten moment jest bardzo dobrze i mam nadzieję, że za te kolejne kilka miesięcy będę mogła znów napisać do Was radosną wiadomość. Bo planów na tą drugą połowę roku jest dużo. Trzymajcie kciuki i pamiętajcie - Yoda miał rację: "Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania".
       Chciałam podzielić się z Wami jeszcze czymś. Nie wiem czy po skończonym leczeniu czujecie to samo co ja, czy wspominacie? Czy boicie się? Ja dość często czuję lęk przed nawrotem. Bo chyba tak to mogę nazwać. Nie chcę o ty myśleć, ale nie umiem przestać. A myślę sobie, że następny raz nie dam rady, nie dam rady jeśli będzie trzeba, nie chcę... - mniej więcej takie coś dzieje się w mojej głowie. Oczywiście do czasu kiedy się wygadam, do czasu kiedy się już wysmucę. Przyznaję, że w takich chwilach trzeba mieć do mnie sporo cierpliwości. Ale ja się po prostu boję. I pewnie to źle, że nawiedzają mnie takie myśli, skoro jest dobrze, bezobjawowo. Bo w końcu trzeba pokonać strach i żyć dniem dzisiejszym, tym co życia nam dało. A jeśli przyjrzymy się, dostrzeżemy bardzo dużo. Spróbujcie - bez względu na to w jakim miejscu teraz jesteście :)

Damy radę!
Czytaj dalej »

15 czerwca 2017

Kapuśniak



Kapuśniak - zupa z kapusty z dodatkiem jarzyn. Zupy to bardzo prosta sztuka. Wiele można zmodyfikować  i dostosować do swoich gustów smakowych. Ja przedstawię Wam jak gotuje się u mnie w domu. Ten jeden, samotny ziemniak można oczywiście pominąć :)


Składniki: (ilość na duży garnek)
  • 4 skrzydełka z kurczaka
  • 2 marchewki
  • 1 pietruszka (korzeń)
  • 1/4 selera
  • 1 ziemniak
  • Natka pietruszki
  • 40 dkg kapusty kiszonej
  • 2 listki laurowe
  • 5 ziaren ziela angielskiego
  • pieprz, sól, maggie

Potrzyj na grubych oczkach jarzynę i ugotuj ją. Wlej do niej wcześniej zrobiony rosołek ze skrzydełek oraz ugotowaną w małej ilości wody kapustę kiszoną. Dodaj również kawałki mięsa z rosołu (obrane z kości) i pogotuj jeszcze przez chwilę. Dopraw solą, maggie, pieprzem, dodaj listki laurowe, ziele angielskie i zieloną pietruszkę. Świetnie! Gotowe, smacznego, chochle w dłoń :)
Czytaj dalej »

8 czerwca 2017

Klepak - kluseczki z płatków owsianych


Klepak to danie pochodzące z Podkarpacia. Są to kluski kładzione z płatków owsianych, posypane białym serem oraz cebulą i skwarkami. W moim wydaniu te ostatnie pominęłam. Wyszło przepysznie. Bardzo proste do wykonania, sycące, zdrowe i lekkie. Wiele naczytałam się na ich temat, a komentarze pod udostępnianymi w sieci przepisami zachęcały mnie jeszcze bardziej. Dla niektórych są smaczniejsze od klusek ziemniaczanych. Ja natomiast myślę, że to ich genialny zastępnik w naszej diecie :) Bardzo dobrym dodatkiem będzie kolorowa sałatka. Bo kluski dobre są! :)

Przepis:

  • 20 dag płatków owsianych
  • ciepłe mleko
  • 1 jajko
  • mąka żytnia
  • sól

  • twaróg 250g
  • 2 duże cebule
  • olej kokosowy
  • sól, pieprz

Płatki owsiane zalej gorącym mlekiem, tak by były nim zakryte. Przykryj i odstaw do zmięknięcia (na kilka godzin). Możesz je także pogotować w mleku, do napęcznienia (będzie szybciej). Kiedy płatki już wystygną i są miękkie, wbij jajko i wymieszaj warzechą, stopniowo dosypując mąki. Ciasto ma się skleić, ale pozostać luźne (tak by można było formować kluski łyżką, jednak nie ręką - z powodu zbyt dużej lepkości ciasta). Dopraw je jeszcze tylko solą do smaku. Zagotuj wodę w garnku i posól ją. Ciasto nabieraj łyżką i kładź je na wrzątek. Gotuj ok.5 minut. W między czasie posiekaj cebulę i podsmaż ją na oleju kokosowym. Gdy wyłączysz gaz, do cebulki dodaj pokruszony ser biały. Im go więcej tym lepiej :) Dopraw solą i pieprzem. Podawaj ciepłe kluseczki z cebulką i serem białym. Smacznego :)
Czytaj dalej »

1 czerwca 2017

Babka cukiniowo-makowa


Na zdjęciu zaprezentowałam Wam wersję przekładaną dżemem typu "100% owoców" :) Większości moich degustatorów bardziej smakuje ta wersja "dosładzana" - czyli przekładana dżemem. Ja jednak zdecydowanie preferuję zostawić go takim jakim jest po upieczeniu, bez żadnych kremów, słodkości i innych dodatków, bo uważam, że zdecydowanie zabijają makowy smak ciasta. A właśnie za to pokochałam to ciasto. Na pewno będę wracać do tego przepisu, może kiedyś pokuszę się o dodanie rodzynek czy żurawiny? Jeśli będziecie w ten sposób eksperymentować, dajcie znać w komentarzu! Przepis zasięgnęłam ze strony Kuchnia Lidla, gdzie można znaleźć sporo na prawdę fajnych inspiracji. Tam też do ciasta cukiniowo-makowego dodają krem twarogowy (przepis - Kuchnia Lidla). Ciekawa propozycja. Zapewne doda ciastu trochę wilgotności.


Przepis:
  • 400g cukinii
  • 175g ksylitolu (4/5 szklanki)
  • 50 ml oleju rzepakowego/kokosowy
  • 3 jajka
  • 1 cytryna
  • szczypta soli
  • 350 g mąki żytniej lub innej (2 szklanki + 2 łyżki)
  • 100g maku mielonego
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia

Umyj i zetrzyj na małych oczkach cukinię. Odstaw na sitko do odsączenia wody. Ubij jajka, i cały czas mieszając dodawaj do nich ksylitol, skórkę i sok z cytryny, olej i szczyptę soli. Następnie dodaj mąkę wymieszaną z makiem i proszkiem do pieczenia. Na sam koniec dodaj cukinię i wymieszaj krótko. Ciasto przełóż do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz 55-60 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni
Czytaj dalej »

26 maja 2017

Ptysie z budyniem waniliowym


U mnie w domu zrobiły prawdziwą furorę. Biorąc pod uwagę to, że moja rodzinka ma bardzo zróżnicowane gusta smakowe, zaspokojenie każdego z nich to nie lada wyczyn. Jak się okazało ten deser - spełnia wymagania wszystkich. Wyobraźcie sobie moją radość gdy na następny dzień usłyszałam zaczepki o następną porcję ptysiów :) Zawsze wydawało mi się, że taki typ deseru jest niesamowicie niezdrowy, więc będąc jeszcze na diecie nie pokusiłam się nawet o czytanie takich przepisów. No i to był błąd. Jeśli tylko możecie od czasu do czasu pozwolić sobie na mleko to łapcie ten deser! Niepotrzebnie obawiałam się także etapu przygotowania ciasta, bo za każdym razem wychodziło idealne. Trzeba tylko trochę napracować się podczas jego mieszania. Nic więcej :) Co do masy budyniowej - zachęcam do zrobienia własnego budyniu, zawsze to bez konserwantów, a i zawsze swój własny wypiek jest lepszy od gotowych saszetek. Ptysie- nam najlepiej smakują schłodzone uprzednio w lodówce. Pyszotka. Mam nadzieję, że wielu z Was skorzysta z tego przepisu, bo na prawdę warto. A jeśli nawet nie teraz, to wróćcie tu kiedy będziecie wychodzić z diety. Przesyłam uściski :-)


Składniki: (na 18 ptysiów)

Ciasto:
  • 1 szklanka wody
  • 125 g masła
  • szklanka mąki orkiszowej
  • 4 jajka

Domowa masa budyniowa:
  • 500 ml mleka bez laktozy
  • 1 łyżka ksylitolu
  • 2 żółtka
  • laska wanilii
  • 1 łyżka masła
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej / tapioki
  • 30 ml wody

lub masa budyniowa dla leniuszków: 
  • 2 torebki budyniu waniliowego 
  • 600 ml mleka 
  • 4-5 łyżek ksylitolu 
  • 100 g masła

Przygotowanie:
  • (Ciasto) Do garnka wlej szklankę wody i postaw na palnik na mały ogień. Do ciepłej wody wrzuć masło i mieszaj aż do rozpuszczenia. Doprowadź do wrzenia, po czym stopniowo dodawaj mąkę, cały czas energicznie mieszając, tak by nie powstały grudki. Powinna powstać sprężysta, gładka masa. Odstaw z gazu do przestygnięcia. Zimne ciasto zmiksuj z jajkami (stopniowo je dodawając). Blaszkę wyłóż papierem do pieczenia, a piekarnik nagrzej do temperatury 200 stopni bez termoobiegu. Ciasto nakładaj szprycą do tortów lub jak to zrobiłam ja - łyżką. Formuj małe "kupki", układając je na blaszce z dużymi odstępami (5 cm). Ptysie sporo urosną. Piecz 20 - 25 minut (do zarumienienia). Po ostygnięciu przekrawaj na pół i wykładaj masą budyniową. Oczywiście ptysie można także napełniać szprycą do tortów.
  • (Domowa masa budyniowa) Do wysokiego garnka wlej wodę i postaw na palnik. Kiedy zacznie wrzeć, dolej 300 ml mleko. Jak będzie ciepłe dodaj masło, ksylitol i ziarenka wydłubane z laski wanilii. Czekając na zagotowanie mleka zajmij się kolejną czynnością - w 200 ml pozostałego mleka, wymieszaj żółtka i mąkę na gładką masę. Najlepiej zrobić to mikserem, ale można użyć także widelca. Kiedy mleko w garnku zacznie się gotować, zmniejsz ogień i powolutku ciągle mieszając trzepaczką wlewaj masę jajeczną. Mieszaj, aż masa zgęstnieje. Domowa masa budyniowa gotowa! Napełniaj! :)
  • (Masa budyniowa dla leniuszków- czyli budyń z torebki) Większość można wyczytać z instrukcji na opakowaniu. Jest jednak kilka różnić. Na dno garnka wlej odrobinę wody i doprowadź do wrzenia, po czym dodaj 400 ml mleka. W pozostałych 200 ml mleka rozmieszaj proszek z dwóch torebek budyniu i ksylitol. Mniej więcej w połowie gotowania, do garnka wlej rozmieszane mleko z proszkiem i zacznij intensywnie mieszać, by nie powstały grudki. To wymaga sporo siły w ręku, bo tym razem robimy trochę gęstszy budyń. Nie pozwól by powstały grudki. Kiedy zaczną powstawać bąbelki powietrza, mieszaj jeszcze chwilę i zdejmij z gazu do ostygnięcia. W drugim garnku rozetrzyj masło i cały czas mieszając dodawaj zimny już budyń. Miksuj intensywnie do powstania gładkiej, jednolitej masy. Gotowe. Teraz możesz wykładać nią upieczone i wystudzone ptysie. 
Czytaj dalej »

18 maja 2017

Krem z brokułów i szpinaku



Zupy krem. Lekkie i zdrowe. Delikatne i eleganckie. Tym razem w głównej roli brokuł i szpinak. Bardzo pożywna zupka. Jej ostrość można śmiało dostosowywać już po podaniu na talerze. Ja zazwyczaj sypnę tu i ówdzie za dużo, więc w moim wykonaniu było to raczej danie ostre :) Ale bez papryki jest równie smaczne. Wszystko zależy od gustów smakowych. W tym daniu urzekł mnie dodatek sezamu, którego zazwyczaj omijam szerokim łukiem. Tu jednak tak doskonale komponuje się z kremem, że aż grzech go pominąć.

Przepisy:

  • 1 brokuł
  • 2 garście świeżego szpinaku 
  • 2 ząbki czosnku
  • ok. 800 ml bulionu warzywnego
  • 3 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej 
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • szczypta papryki chili
  • sól i pieprz
  • sezam i/lub czarny

Zacznij od kilkukrotnego przepłukania kaszy jaglanej (lub namocz ją przez 1 godzinę). Gotuj ją przez 15 minut w proporcji do wody 1:2. Następnie drobno pokrojonego brokuła zalej bulionem i gotuj 10 minut lub do miękkości. Dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek, szpinak oraz ugotowaną kaszę jaglaną. Ponownie gotuj przez 5 minut. Całość zmiksuj blenderem. Dopraw kurkumą, gałką muszkatołową, chili, solą oraz pieprzem. Sezam podpraż na patelni i udekoruj nim zupę.
Czytaj dalej »